Jak trwoga to do Boga
3 min czytania

Jak trwoga to do Boga

Jak trwoga to do Boga. Pozostaw wszystkie sprawy z boku. Nie przywiązuj się do nich, nie żyj nimi, zrób miejsce na coś najistotniejszego. W tobie musi znaleźć się sporo tego miejsca, gdyż tu chodzi o ciebie – o twoją istotę. Zatem – musisz zobaczyć siebie, pokochać siebie i w siebie zacząć inwestować. Ale opór wszystkiego z zewnątrz i w sobie będzie duży. Nie będziesz mógł skupić się na sobie, pochłonąć sobą uwagi, gdyż nie tego cię uczono. Uczono cię i uczy, poświęcać innym. Pracować dla nich, oddawać im serce i umysł, poświęcać każdy swój czas i uwagę. Nie uczono cię kochać siebie i sobą się zająć.

Jak trwoga to do BogaJak trwoga to do Boga

I tu mamy pierwszy zonk. Kim bowiem jest ten Bóg? Otóż Bogiem w swoim życiu jesteś ty. Nikt poza tobą i nic poza tobą. To musisz sobie uzmysłowić. Jesteś Bogiem, jesteś stwórcą, jesteś wielki i mądry, jesteś miłosierny. Wszystko inne to betka. Tak naprawdę nie ma nic istotnego poza tobą. Nie jest to przymilanie czy bujda, jest to szczera prawda, sam to powoli odkrywam. Prawdą jest, że jesteś istotą nieśmiertelną. Twoja “dusza” jest nieśmiertelna i wieczna, ale cały czas się rozwija, poznaje, doświadcza, wznosi się na wyżyny, łamie swój cielesny komfort, i prze do przodu. Ty cielesny nie możesz lub raczej nie powinieneś pozostawać w tyle. To tak jakbyś ciału powiązał ręce i nogi, zakleszczył głowę, przymknął zmysły i odizolował. Tak właśnie wygląda człowiek, który jest rozumny, ale w siebie nie wierzy, nie kocha się i nie rozwija.

… do Boga – Obserwacja:

Ty duchowy, wieczny, eteryczny, ta twoja świadomość i istota chce się rozwijać, poznawać, doświadczać, kreować, drążyć, a ty cieleśnie stajesz jej na drodze, bo ci tak powiedziano i cały czas się mówi. Mówi ci to system, religia, nauka najmniej, ale edukacja tak. Mówią ci rodzice, dziadkowie, rodzeństwo i przyjaciele. Mówią znajomi i znajomi znajomych, mówi to cały świat ludzki. Ale plotą od zarania bzdury, by stawiać sobie wyzwania, by doświadczać. Natura ludzka zmienną jest. Objawia się to w tym, że się nudzi. Mało jest ludzi, którzy się nie nudzą, bo mało jest ludzi świadomych.

Świadomość siebie to pełna akceptacja siebie, miłość do siebie, zwrócenie uwagi na siebie i nieustanny wzrost świadomości. A po co? Aby siebie poznać, siebie odkryć, siebie docenić i pokochać. Aby móc słyszeć swoje ciało, które nieustannie do nas mówi. A mówi co mu dolega, co mu potrzeba, co pragnie mieć, co poznać, co zrobić, co wręcz stworzyć. By mu pokazać tę boskość wewnątrz, gdziekolwiek jest. Po to by uwierzyć w siebie.

… do Boga – Podsumowanie:

Świadomość to znajomość siebie, swoich mocnych i słabych stron. Ta uważność nie jest nam potrzebna, by sprawdzać nieustannie perymetr. Ona ma nam służyć, by siebie dostrzec, siebie poznać i siebie odkryć. Po co? By żyć. Każdy tutaj przychodzi nie tyle z zestawem mocy, poprzednich doświadczeń, talentów, gdyż każdy i wszyscy jesteśmy uniwersum, jednością wszechświata, nazwijmy to “komputerem kwantowym”, “superkomputerem”, ale i wszechrzeczą, nieskończoną mądrością. Pozwalam sobie na sarkazm, gdyż wówczas lepiej mi się pisze. A piszę to co widzę. Całe życie tłuczono mi do głowy, żeby coś dla kogoś robić. A tu poza sobą nie ma naprawdę nic innego. Ale jak się skupisz na sobie, jak uwierzysz w siebie, jak siebie w końcu zrozumiesz i pojmiesz, to wówczas wszystko staje się łatwe, widoczne, komunikatywne i jasne.

PS. Bez samoświadomości jesteśmy niewiele mądrzejsi ponad dzieci. – August Witti

/do człowieczeństwa i świadomości się dorasta, by stać się kreatorem i wyrazicielem siebie/

Poprzednia historia

Wszechwiedzący

Następna historia

Poczucie własnej wartości